Biblioteka
01.jpg
http://biblioteka-gogolin.pl/nowa/jupgrade/images/stories/JSNImageShow/01.jpg
02.jpg
http://biblioteka-gogolin.pl/nowa/jupgrade/images/stories/JSNImageShow/02.jpg
03.jpg
http://biblioteka-gogolin.pl/nowa/jupgrade/images/stories/JSNImageShow/03.jpg
04.jpg
http://biblioteka-gogolin.pl/nowa/jupgrade/images/stories/JSNImageShow/04.jpg
GOGOLIN • Jeśli czytanie dzieł Fredry zorganizowane w Krapkowicach można nazwać spotkaniem raczej kameralnym i kuluarowym, to to samo wydarzenie zorganizowane w Gogolinie, choć również kameralne , w porównaniu z czytaniem w krapkowickiej bibliotece, zorganizowane zostało z większą pompą i w sposób bardziej uroczysty. Już w placu przed nowym ośrodkiem kultury potencjalnego gościa witały dźwięki muzyki granej na żywo przez orkiestrę w Cafe „Nutka". Frekwencja była wyższa niż w Krapkowicach, a grono słuchaczy bardziej zróżnicowane. W postacie ze „Ślubów panieńskich" wcielili się dyrektorzy gogolińskich szkół i przedszkoli, radni, a nawet przedstawiciele władz, ponieważ, jak sami przyznają, właśnie na tych lekturach zostali wychowani. Gogolinianka Elżbieta Nowak wcieliła się w rolę pani Dobrójskiej. Pani Elżbieta chwali sobie przyjemną atmosferę gogolińskiego spotkania. – Pomysł bardzo mi się podoba i cieszę się, że mogę w nim uczestniczyć. Z dziełami Fredry miałam oczywiście wcześniej do czynienia. Szczególnie z fraszkami jego autorstwa. Zawodowo jestem dyrektorką jednego z gogolińskich przedszkoli i często czytamy dzieciom te rymowanki. Ja sama się na nich wychowałam i uważam, że każdy polski nastolatek obowiązkowo powinien znać ich treść. Romuald Matyjszczyk przyjechał do Gogolina posłuchać Fredry aż z Częstochowy. – Przyjechałem tu do córki, bo gra dzisiaj w orkiestrze. Moim ulubionym dramatem Fredry jestem „Zemsta". Sądzę, że dzieła twórców takich jak Fredro zawsze powinny widnieć na liście lektur szkolnych, a jeśli ktoś z jakiegoś powodu chce je stamtąd wycofać, to albo nie lubi czytać, albo po prostu nie zna ich treści. Jakie inne dzieła będą w stanie zastąpić ich miejsce? – uważa komentując „zamach" urzędników ministerialnych na kanon lektur. Tomasz Gajowy z Krapkowic znalazł się na gogolińskiej imprezie, bo na co dzień pracuje w Gogolinie. – Mam wcielić się w Radosta i szczerze mówiąc zaczynam odczuwać tremę. Fredro nie należy do moich ulubionych poetów, przede wszystkim dlatego, że nie przepadam za dramatami, ale dziś przekonałem się, że mogą one być naprawdę zabawne i humorystyczne – uważa.
Żródło:Nowiny Krapkowickie Nr 36 z dn. 10 września 2013r.
Odwiedza nas 22 gości oraz 0 użytkowników.